Bardzo prawdziwy i tu trzeba oddac hold Nicholsonowi, ktory bardzo przekonujaco wypadl w roli znudzonego, zmeczonego zyciem czlowieka, ktoremu w dodatku umarla zona. Po jej smierci uswiadamia sobie, ze jednak nie byla brzydka starucha, bo zaczyna mu jej brakowac. Podobala mi sie autentycznosc scen, niczym nie ubarwionych ani przeslodzonych chociazby postac Warrena przypomina tylu starszych panow, ktorych mozemy spotkac na ulicy. Film warty obejrzenia, bo pokazuje zycie takim jakim jest a nie takim jakim my chcielibysmy go widziec.